Nowości  Retronauta    
 


Retronauta.pl > Śmigłowiec do łapania rakiety Saturn V

2020-10-06 Śmigłowiec do łapania rakiety Saturn V

Największy na świec śmigłowiec łapać miał w lodzie największą rakietę nośną - potężną księżycową Saturn V.

Do pojawienia się firmy SpaceX i jej systemu odzysku pierwszego stopnia (lądowanie "na słupie ognia") rakiety nośne traciły bezpowrotnie ten największy i najdroższy element.


Odrzucenie stopnia pierwszego rakiety Saturn V (grafika: NASA)

Tak też było w przypadku olbrzymiej amerykańskiej rakiety nośnej Saturn V, która to zabrała ludzi na Księżyc. Podczas startu rakiety pierwszy stopień tej rakiety był bezpowrotnie tracony. Był odrzucany.

Od początku ery kosmicznej odzysk członów rakiety nośnej stanowi klucz do obniżenia lotów w kosmos. Zaprzątał on umysły wielu inżynierów, w Stanleya Hillera. Obok m.in. Sikorskiego był w Ameryce jednym z głównych pionierów budowy śmigłowców.


Wernher von Braun, konstruktor Saturna V, stojący na tle końca jej pierwszego stopnia (grafika: NASA)

Zadanie było niełatwe. Pierwszy stopień rakiety Saturn V, oznaczony jako S-IC, miał bowiem aż 10 m średnicy i 42 m długości. Jego masa bez paliwa to 130 ton. Jednakże dla Hillera, marzącego o "helikopterze w każdym garażu", nie było rzeczy niewykonalnych.

Zaproponował on śmigłowcowy system odzysku o nazwie Rotary Wing System for Booster Recovery, co można przetłumaczyć z angielskiego jako wirnikowy system odzysku rakiety nośnej.


Ogromy śmigłowiec obok łapania miał także służyć do transportu stopni (grafika: Hiller)

Podstawę systemu stanowił ogromny śmigłowiec o masie ponad 200 ton. Zaoparzony w ogromny wirnik średnicy ponad 120 metrów miał być w stanie unieść maksymalnie 250 ton. Daje to łącznie aż 450 ton latającego "żelastwa"!

Podobnie jak sama rakieta Saturn V także śmigłowiec startować miał z kosmodromu Canaveral. Utrzymując się na wysokości 4,5-6,5 tys. metrów miał on być zdolny latać do 6 godz. w obszarze przechwycenia stopnia rakiety - około 650 km od wyrzutni.

Po odrzuceniu od rakiety pierwszy stopień opadać miał na spadochronie. Śmigłowiec ustawiać się miałby w taki sposób, aby dopasować do trajektorii spadającego stopnia. W locie zaczepiałby hakiem linę spadochronu i stopniowo przyjmował ciężar stopnia. Stopień zawieszony były około 215 metrów pod śmigłowcem.


Sekwencja odzysku

Śmigłowiec wykorzystywałby coś, nad czym Hiller pracował od lat i bezskutecznie próbował sprzedać wojsku. Jest to wirnik napędzany przez silniki odrzutowe umieszczone na końcach jego łopat. W przypadku tak dużego śmigłowca wiązało się to z umieszczeniem 2 silników odrzutowych na końcu każdego z 3 wirników. W sumie dawałby to 6 silników odrzutowych plus siódmy dodatkowy w tylnym kadłubie, który napędzałby śmigło ogonowe.


Wczesne próby Hillera z wirnikiem napędzanym silnikami odrzutowym na końcach łopat

Propozycja Hillera nadeszła do NASA zbyt późni. W czasie, gdy ucięto jej budżet po programie Apollo zakończonym lądowaniem ludzi na Księżycu.


Jeden z silników F-1 rakiety Saturn V na dnie oceanu (grafika: Bezos Expeditions)

Obecnie nad podobnym systemem odzysku, ale dla znaczenie mniejszej rakiety nośnej, pracuje firma Rocket Lab. W tym roku jej śmigłowiec złapał spadający stopień rakiety Electron.

Wsparcie

Wesprzyj dalszy rozwój serwisu internetowego Retronauta.pl. Nie blokuj i reaguj na reklamy, sprawdź poniższe strony naszych partnerów. W ten sposób zapewniasz sobie dalsze wiadomości z przeszłości za darmo.

Retronauta.pl na serwisach społecznościowych: